Jeśli Gibis wolał groszek, następnego dnia - hop! i już był w kropki.
Gdy jednego dnia Gibi nie jadł nic innego poza marchewkami, nazajutrz przyodziewał piękny odcień oranż.
Tak więc Gibisy bawiły się i bawiły i bawiły...
W tym czasie Szadoki pompowały, pompowały i pompowały...
Pompowały o poranku, pompowały po południu, pompowały wieczorem.
A kiedy nie pompowały, śniły o pompowaniu. Co dawało tak naprawdę to samo, dzięki specjalnej konstrukcji Cosmopompy.
Jednak z tego całego pompowania wciąż nic nie wynikało i profesor Szadoko był bardzo tym zmartwiony. Szczególnie, że planeta Szadok znów zaczęła zmieniać kształt i wszystko wskazywało na jej bliską dezintegrację
No comments:
Post a Comment